PL   |   EN

Szukając dziadersów

Szukając dziadersów
Rządzą nami starzy ludzie. Biden, Trump, Putni, Kaczyński, Tusk i jeszcze wielu innych. Czy wszyscy z nich są dziadersami?

Joe Biden – zdecydowanie jeden z najstarszych czynnych polityków na świecie ma 81 lat. Konkurujący z nim o fotel prezydenta USA Donald Trump ma 77 lat. W porównaniu do nich Jarosław Kaczyński to młodzian, bo ma zaledwie 74 lata. Tusk nigdy go nie dogoni, ale sam ma już na karku wiek emerytalny – 67 lat. Dwa lata mniej ma składająca swój urząd przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursula von den Layen i jej krajan – kanclerz Niemiec, Olaf Scholz. Ja mam niecałe 44 lata i gdzie mi tam do nich? A ludzie z grupy „Ostatnie Pokolenie”, którzy swoimi radykalnymi protestami zwracają uwagę na zmiany klimatu mają często zaledwie dwadzieścia kilka lat. Młodzież dla klimatu miała lat kilkanaście. Czy wobec nich „ci starzy u władzy” są dziadersami?

Dziadersem potocznie i żartobliwie nazywa się człowieka, głównie mężczyznę, którego zachowanie, poglądy, gusta i sposób bycia są odbierane przez mówiącego jako przestarzałe lub wręcz anachroniczne i który (w opinii mówiącego) nie jest w stanie sprostać nowoczesnej rzeczywistości społecznej – tyle definicja niemal słownikowa, bo z obserwatorium językowego Uniwersytetu Warszawskiego. Słowo stało się głośne podczas strajku kobiet, kiedy dziadersami określono tych co nie zgadzają się na to, aby młode kobiety mogły decydować o własnym ciele. Ale czy możemy rozszerzyć to pojęcie na działania związane z ochroną klimatu?

Szukam dalej

A może dziadersami są ci co podważają naukowe podstawy zmiany klimatu? Wiadomo przecież, że zmiany klimatu zachodzą, ale kto by tam wierzył raportom, które mówią, że to jest nasza zbiorowa wina – wina ludzkości. Lepiej napijmy się wina. A już na pewno nie przekonacie nas, że ten dwutlenek węgla trzeba szybko wycofać z produkcji – przecież dzięki niemu się urodziliśmy, więc i z nim będziemy musieli umrzeć. Nawet jeśli coś zepsuliśmy, to młodzi na pewno to naprawią. Szczęśliwie także w sprawie zmian klimatu większość stoi po stronie prawdy i nauki a jedynie nieliczni wybierają wisienki z naukowego tortu, aby tworzyć beztroską mitologię świata bez własnych błędów. Az 69% Polaków w 2023 roku potwierdziło, że zmiany klimatu są dla nich bardzo poważnym problemem. Tylko w Czechach i Estonii odsetek ankietowanych mających takie zdanie jest niższy niż 50%. Owszem – następuje starzenie się polskiego społeczeństwa, ale czy koniecznie musi temu towarzyszyć także jego dziadzienie?

A może ci co chcą wystąpić z Unii Europejskiej i nie zgadzają się na jej dalszą federalizację to są dziadersi? Po co bowiem należeć do Unii Europejskiej, skoro ona zakazuje nam żyć tak, jak byśmy chcieli. Zakazuje nam jeżdżenia własnymi samochodami, mieszkania w starych domach i palenia w piecu węglem, jak to z dziada pradziada u nas bywało. Na szczęście korzyści z mieszkania w Unii Europejskiej wciąż są większe niż ich brak. Polski Instytut Ekonomiczny oszacował, że bez tego członkostwa nasze PKB byłoby o 31% mniejsze. Członkostwo doceniają głównie młodzi, którzy chcą jeździć po Europie, a nawet po świecie co bez UE będzie to znacznie trudniejsze (choć nie niemożliwe). Myślę, że i starsi powoli stali się na tyle zamożni, że stać ich na zagraniczne wycieczki. Dlatego także tych co są za członkostwem Polski w UE jest większość, a reszta to chyba dziadersi.

A może dziadersi to ci co chcą dalej palić w piecach węglem i drewnem zatruwając nasze wspólne powietrze? Może tak. Palenie węglem i drewnem w domach to w dużej mierze kwestia zamieszkiwania starego, źle ocieplonego domu lub mieszkania. Takie domy posiadają w dużej mierze osoby stare, ale nie koniecznie posiadające poglądy kłócące się z opinią, że powietrze trzeba chronić. Takich osób w Polsce jest zdecydowana mniejszość. Jest jednak pewna racja w tym, że palący się kominek przydaje domu ciepła – nie tylko w tym dosłownym sensie. Dlatego nawet jedna z międzynarodowych sieci hotelowych imituje kominek telewizorem z filmem pokazującym palący się ogień. Jednak czy to właśnie Ci, którym brakuje ciepła domowego ogniska są dziadersami, czy skąpcy, którym żal, aby dołożyć kilka złotych do obfitych dotacji na wymianę własnego źródła ciepła?

Może dziadersami są też ci co nie chcą zrezygnować z samochodu na rzecz komunikacji publicznej, chodzenia pieszo lub jazdy na rowerze? Ci bardzo często nie mają ponad 60. lat na karku, choć nie raz i nie dwa można zobaczyć także staruszków za kierownicą. Statystycznie jednak starsze osoby jeśli już to są pasażerami samochodów osobowych lub komunikacji publicznej. Podobnie zresztą jak młodzi. Komunikacja publiczna to rzec można przestrzeń spotkań pokolenia dziadków i wnuków. Jedni nie jeżdżą samochodami bo nie chcą lub już nie mogą, a drugi jeszcze nie mogą. Natomiast samochodami najczęściej jeżdżą rodzice, co wybitnie starał się podkreślić ostatnio omawiamy przeze mnie raport.

Rodzice nawet podwożą młodych do szkoły – niektórzy sądzą, że zbyt często. Jednak w największych polskich miastach to jednak komunikacja publiczna i inne niż samochód środki transportu są dominującym środkiem podróży. Ktoś kto nie chce ograniczeń dla poruszania się samochodem w zasadzie występuje przeciwko status quo, ale… jest w mniejszości. I, co także ważne, występuje – przynajmniej na drodze – z pozycji siły, bo niezależnie od winy w większości spotkań z samochodami piesi lub rowerzyści nie mają szans, a nie odwrotnie. Występowanie z pozycji siły mimo pozostawania w mniejszości niebezpiecznie pachnie bolszewizmem (wersja wschodnioeuropejska), albo faszyzmem (wersja zachodnioeuropejska). Może wersja polska to właśnie dziadersi?

Szukam, szukam

A może dziadersem jestem także ja? Często zdarza mi się zauważyć, że lepsze jest wrogiem dobrego. Przyznam szczerze, że wypieram szczególnie nowe formy kontaktu międzyludzkiego w postaci social mediów oraz różnego rodzaju komunikatorów – nawet jeśli z nich do tej pory nie korzystałem – mam ich po dziurki w nosie i wybieram tradycyjnego e-maila. Choć byłem jednym z pierwszych użytkowników wyłącznie internetowego konta bankowego, dziś w wielu wypadkach wróciłbym do gotówki – no może to lekka przesada, ale uważam płacenie za pomocą telefonu komórkowego za zbyt nachalne. Nie jestem także fanem pogoni za modą i moją szafę zalegają rzeczy często stare, ale jare, np. buty. Choć popieram strefę czystego transportu samochód, którym czasami jeżdżę, jest nieco za stary.

Czy znajdę?

Pozostaje pytanie, dlaczego dziadersi wygrywają w przestrzeni publicznej? Myślę, że po pierwsze dlatego, że mimo zaklęć naukowców i speców od ekonomii nie wydarzyło się na świecie coś takiego jak gospodarka oparta na wiedzy. Wręcz odwrotnie – wydarzyła się gospodarka oparta na niewiedzy. A dokładniej wyzysk oparty na niewiedzy. Ci co wiedzą, wykorzystują niecnie tych co nie wiedzą, ale skłonni są uwierzyć. Głośna mniejszość próbuje narzucić swoje prawa większości, aby na tym osobiście korzystać. Nazwaliśmy ten problem, ale nie możemy poprzestać na obrzucaniu się wyzwiskami, które, jak pamiętamy, latają też w naszą stronę.

Z drugiej jednak strony ciśnie się mi jednak na usta drugie pytanie: Czy jednak nie zapomnieliśmy o mniejszościach? Może z naszymi zmianami klimatu jesteśmy tą większością, która zapomniała, że nie wszystkich stać na wyrzeczenia, których się domagamy? Może potrzeba więcej sprawiedliwej transformacji? Zapewne tak, ale trzeba zadbać o to, aby nie została z niej jedynie sprawiedliwość. Oddajmy dziadersom sprawiedliwość, a może oni oddadzą nam transformację. Pogadajmy z dziadersami w najbliższy długi weekend, albo znajdźmy sposoby na to, aby się z nimi dogadać w przestrzeni publicznej, np. panele lub narady obywatelskie.

Stworzone przez allblue.pl