PL   |   EN

Wojna – czas wrócić do paliw kopalnych?

Wojna  czas wrócić do paliw kopalnych?
Drugi tydzień wojny przyniósł znaczący wzrost cen paliw na świecie. Wystrzeliły ceny węgla, ropy naftowej i gazu ziemnego. Wszystkie te paliwa są eksportowane przez putinowską Rosję, która zaatakowała Ukrainę. Niektórzy się cieszą, bo to oznacza m.in., że znów opłacalne stało się wydobycie np. węgla w Polsce. Czy ta wojna usprawiedliwia powrót do paliw kopalnych?

Przyczyna wojny

Postawmy sprawę jasno. Paliwa kopalne są jedną z głównych przyczyn obecnej wojny. Ukraina nie jest bogata w paliwa kopalne, ale najechała ją Putinowska Rosja, która zbiła swój kapitał militarny na sprzedaży węgla, ropy naftowej i gazu ziemnego, do krajów, które tych zasobów nie posiadają, albo posiadają ich za mało, aby zaspokoić swoje potrzeby. Były to głównie kraje Europy. Dziś też dyskutuje się o tym, czy wojnę przerwie nałożenie embargo na zakup paliw kopalnych z Rosji z tych krajów. Kanada, kraj spoza Europy, już taki krok uczyniła. Jednak nawet jeśli w Europie zakręcimy Putinowi kurek, to ktoś inny może te paliwa kupić, np. Chiny, które na razie nie wiadomo po jakiej stoją stronie. Ale obecnie ten ktoś kupi je prawdopodobnie po niesamowicie wysokiej cenie, którą wojna wywołała i Putin zarobi jeszcze więcej, niż zarabiał w Europie. 

Załóżmy, że takie embargo uda się nałożyć. Załóżmy też, że będzie ono skuteczne i doprowadzi do zaprzestania działań wojennych i wycofania się Rosji z terytorium Ukrainy. Sukces prawda? Nie tak szybko, bo zasoby tych paliw nadal będą w posiadaniu Rosji. Jeśli kraje Europy lub inne kraje nadal będą po zakończeniu wojny chciały w dużym stopniu opierać swoją gospodarkę na paliwach kopalnych, to prędzej czy później będą musiały wrócić do zakupów tych paliw od Rosji. I co wtedy? Czy będziemy w stanie zagwarantować, że w na powrót bogacącej się na sprzedaży paliw kopalnych Rosji nie zadomowi się nowy Putin? Świadomość Rosjan nie wskazuje na to, aby chcieli oni odejść od obecnie tam panujących rządów oligarchicznych. 

Alternatywne źródła kopalin

Nakładając embargo na zakup paliw z Rosji, jeśli w Europie nie wejdziemy na szybszą niż dziś ścieżkę dekarbonizacji, to będziemy kupować paliwa od innych, wcale nie mniej kłopotliwych dla nas Państw, które mogą użyć swoich pieniędzy w nie gorszy od Putina sposób. Arabia Saudyjska, Iran, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Oman – silne religijnie Państwa islamskie, więc czy przystoi kupować od nich ropę katolickiej Polsce? Irak, Kuwejt – jeszcze niedawno krwawe dyktatury, wciąż niestabilnie politycznie i również islamskie. Brazylia – kolejna kontrowersyjna dyktatura. Są Państwa mniej kłopotliwe, np. USA i Kanada, ale im paliw kopalnych ledwie starcza na własne potrzeby i, co też ważne, przebiją nas cenowo w licytacji ropy z innych krajów. Z kolei Norwegia czy Wielka Brytania już wiedzą, że dni ich zasobów ropy są policzone. Pozostały nam państwa afrykańskie, np. Nigeria czy Angola, ale podobno tam już rozgościli się Chińczycy.

Czas przypomnieć, że ropy naftowej i gazu nie jest już tak wiele w skali świata jak kiedyś. Nie tak dawno temu emocjonowaliśmy się zjawiskiem tzw.: peak of oil and gas, czyli szczytu wydobycia ropy naftowej i gazu ziemnego. Dzięki wojnie o Ukrainę prawdopodobnie ten szczyt może wystąpić po raz kolejny, ale to tylko przybliży nas do nieuchronnego końca zasobów paliw kopalnych na Ziemi w ogóle. Istniejące jeszcze zasoby są coraz trudniej dostępne i w wyniku tego coraz droższe. Ropa naftowa zamiast tryskać wprost z Ziemi musi być siłą wysysana za pomocą szczelinowania hydraulicznego, wyciskana z piasków roponośnych czy wyciągana spod coraz głębszego dna oceanu czy spod lodów Arktyki. Rosnące dziś ceny ropy, gazu i węgla nie są jedynie objawem wojny, ale są w dużej mierze także objawem tego, że ropy, gazu i węgla jest na świecie za mało także w warunkach pokoju. 

Na dziś i na jutro

Tysiące czołgów, wozów bojowych, setki samolotów czy statków biorących udział w wojnie dziś zużywają ogromne ilości paliw kopalnych dziennie nie po to, aby budować lepszą przyszłość przyszłych pokoleń, ale by burzyć, zabijać i niszczyć istniejący świat. Temu marnotrawstwu towarzyszy przeciwdziałanie sprzętu wojskowego po stronie Ukrainy – także na paliwa kopalne. Do tego uruchomiona została cała machina pomocy uchodźcom z Ukrainy i wojskom walczącym po Ukraińskiej stronie – dziś w większości także na paliwa kopalne. Nie ma w tym tajemnicy, że współczesna wojna zwiększa popyt na paliwa kopalne a ponieważ na wojnie liczby się działanie szybkie i skuteczne nie należy liczyć, że ta wojna zakończy się za pomocą sprzętów wykorzystujących nowe technologie zasilania nie potrzebujące paliw kopalnych. Także w krótkim okresie, co najmniej do zakończenia wojny paliwa kopalne będą potrzebne i na pewno zwiększy się ich zużycie. 

Trudno argumentować, że bez paliw kopalnych nie będziemy toczyć wojen, bo wojny były są i będą toczone z różnych względów. Walczy się o wodę, o jedzenie, ba, nawet o zwycięstwo w piłce nożnej. Jednak nietrudno się zgodzić z argumentem, że w świecie, w którym coraz trudniej o paliwa kopalne, jeśli uda nam się zaprzestać ich używania, odpadnie co najmniej jeden argument za wszczynaniem wojny. Obecna wojna, choć może będzie trwała i 5 lat (czego nikomu nie życzę!), będzie zapewne krótkim epizodem zwiększonego popytu i podaży paliw kopalnych, ale w horyzoncie procesu odchodzenia od ich zużycia może nawet spowodować przyspieszenie wzrostu ich ceny, a więc i lepsze warunki dla rozwoju technologii odnawialnych. Dlatego w długim okresie nie ma alternatywy dla tego, że od paliw kopalnych świat będzie musiał odejść, a czym szybciej się to stanie, tym będzie to mniej kłopotliwe i tańsze.

Zaprzestając użycia paliw kopalnych i rozwijając systemy oparte o odnawialne źródła energii pozostanie nam ufać, że niewielu jest takich, co będą mieli ochotę toczyć wojnę o wiatr czy słońce. Może tylko Don Kichot i Sancho Pansa. 

 

Tagi

Stworzone przez allblue.pl