PL   |   EN

Rower na łańcuchu

Rower na łańcuchu
Poszczególne rządy w Polsce próbują udowodnić nam, że działają na rzecz wolności. Niestety wolność, jaką odczuwałem jeżdżąc na rowerze jako nastolatek dziś jest już nie do powtórzenia. Wcale nie dlatego, że nie jestem już nastolatkiem, ale dlatego, że ważniejsi ode mnie przypięli rower łańcuchem do stojaka i wyrzucili klucze.

Rower to najmniej emisyjny środek transportu. Jedziesz i nie emitujesz, bo nie masz rury wydechowej. Co więcej, rower to najbardziej efektywny energetycznie środek transportu. Jedziesz i męczysz się mniej niż idąc piechotą. Dla mnie jako nastolatka, podróżowanie rowerem to była esencja wolności. To jak oderwanie się od Ziemi z wiatrem we włosach. To cudowne poranne pobudzenie zamiast przysypiania w dusznym autobusie w drodze do szkoły.  Dlatego wielu uważa go za wynalazek przełomowy dla dziejów ludzkości, choć wynaleziono go już po wynalezieniu maszyny parowej. Niestety ten entuzjazm nie jest podzielany przez wszystkich. 

Rowery na ulice?

W sieci wrze po niedawnej, kolejnej już w ciągu 10 lat, zmianie przepisów dotyczących zasad pierwszeństwa przejazdu rowerzystów przez przejazdy rowerowe. Okazało się, że po kilku latach, całkiem niespodziewanie ustawodawca przywrócił dawne brzmienie przepisów dotyczących wjazdu rowerzystów na przejazdy rowerowe, ponownie usuwając pierwszeństwo wjeżdżających na przejazd przed jadącym drogą samochodem. Jako praktykujący jazdę w ruchu drogowym od ponad 20 lat rowerzysta dziwię się tego typu przepisom, bo nikt o zdrowych zmysłach jadąc na rowerze nie będzie pakował się na przejeździe rowerowym pod nadjeżdżający pojazd. Ja mam nawet odruch bezwarunkowy i przed wjazdem na ulicę zawsze chwytam za hamulec. 

Wielu kierowców twierdzi jednak, że rowerzyści specjalnie nagle wjeżdżają na ulicę, robiąc im na złość, aby musieli zwolnić. Wielu rowerzystów jednak twierdzi, że jest to przepis, który powoduje tylko to, że po wypadku można przypisać większości rowerzystom winę za jego spowodowanie. Winę tę często przypisać jest o tyle łatwiej, że po wypadku rowerzysta niejednokrotnie jest martwy i nie ma już nic do powiedzenia. W każdym razie w krajach, gdzie rowerzystów jest o wiele więcej a wypadków oraz ich ofiar o wiele mniej pierwszeństwo wjeżdżania rowerzystów na przejazdy rowerowe jest oczywistością, jak przepuszczanie pieszych na przejściach. Jest tak dlatego, że samochód znacznie częściej zabija rowerzystę niż rowerzysta kierowcę.

 

Rowery na chodniki?

Jednak w krajach z mniejszą ilością wypadków przede wszystkim brak bałaganu, jeśli chodzi o to jaka część drogi jest przeznaczona do użytkowania przez jej użytkowników. Jezdnia jest dla pojazdów, droga rowerowa dla rowerów a chodnik wyłącznie dla pieszych – na chodnikach nie wolno nawet parkować. Jest tak nawet w Stanach Zjednoczonych, gdzie jak wiadomo to samochód jest ucieleśnieniem wolności. W Polsce niestety takiego porządku nie ma. Samochody mogą parkować na chodnikach, a więc aby tak zaparkować de facto mogą się po tych chodnikach poruszać. Rowery też mają kilka wyjątków, które umożliwiają im taką jazdę po chodniku. Być może uporządkowanie tego stanu przyświecało ustawodawcy, kiedy niedawno wprowadził nową definicję chodnika, nazywając go „drogą do wyłącznego ruchu pieszych”. 

Znów w sieci zawrzało, ale głównie za sprawą kierowców. Oburzenie dotyczyło tego, czy nowy przepis przypadkiem nie oznacza, że teraz samochody nie będą mogły parkować na chodniku. Fakt faktem, że nowelizacja przepisów nie usunęła z prawa przepisów pozwalających na parkowanie samochodów na chodniku. W gorejącą dyskusję wkroczył ustawodawca i wyjaśnił, że jak najbardziej nadal będzie można parkować pojazdy na tej części drogi, która niegdyś była nazywana chodnikiem, bo nowe przepisy zawężając definicję chodnika, zawężają jednocześnie to co kiedyś tym chodnikiem było. Od zmiany przepisów, coś co zostało wybudowane jako chodnik będzie nim tylko w tej części, która jest przeznaczona do ruchu pieszych i ma mieć co najmniej 1,8m szerokości. Na pozostałej części można parkować, samochody przy krawędzi jezdni, a rowery i hulajnogi przy krawędzi jak najbardziej oddalonej od jezdni. Pieszym pozostało to co pośrodku. Niestety jakoś nie zaobserwowałem, aby rowerzyści narzekali, że nie wiedzą czy nadal będzie można jeździć rowerem po chodniku. Ciekawe co na to ustawodawca?

Rowery?

Ale może po prostu nie ma się co martwić rowerzystami. Wszak rowerzystów być może nie ma już tak wielu co kiedyś, a niedługo w ogóle nie będzie. A jeśli będą to na pewno nie będą oni nastoletni, pyskaci i bezczelnie wjeżdżający pod nadjeżdżający pojazd. 10 lat temu wprowadzono w Polsce wyjątkowe w skali świata przepisy o obowiązku posiadania przez obywateli w wieku od 10 do 18 lat karty rowerowej w celu jeżdżenia na rowerze po drogach publicznych. Nie ma takich obowiązków w krajach o znacznie mniejszej liczbie wypadków od Polski, natomiast obowiązkowe jest w tamtych krajach kształcenie w zakresie przepisów ruchu drogowego dla pieszych i rowerzystów zakończone egzaminem szkolnym. Ale można jeździć po drogach i bez świadectwa takiego egzaminu. Tam szkoły faktycznie takie lekcje i egzaminy realizują, nawet z ćwiczeniami w rzeczywistych warunkach drogowych. Wychodzi się tam z moim zdaniem z o wiele lepszego założenia, że wolność polega na tym, iż nie potrzebny ci dokument, aby jeździć na rowerze, bo od dokumentu ważniejsze są umiejętności. Zwłaszcza, że na rowerze grozi Ci śmierć od innych użytkowników drogi, raczej nie odwrotnie. 

U nas natomiast jest obowiązek posiadania karty rowerowej, w dodatku od 1 stycznia tego roku obwarowany perspektywą otrzymania mandatu w wysokości co najmniej 200 zł, jeśli takiego dokumentu się nie posiada. Niestety system kształcenia rowerzystów w zakresie przepisów ruchu drogowego i faktycznego poruszania się po drogach wiodący do otrzymania takiego dokumentu jest karykaturalny. Przepisy poznaje się wyłącznie poprzez czytanie ustaw i podręczników, a najważniejszy egzamin ma postać pisemnego testu. O ćwiczeniach czy egzaminie w postaci poruszania się w ruchu drogowym można pomarzyć, bo przecież przed wydaniem karty rowerowej nie wolno poruszać się rowerem pod drodze. I właśnie dlatego rowerzystów w Polsce będziemy mieli w najbliższych latach coraz mniej. Wszak wolność polega na tym, że człowiek może sobie wybrać czym będzie się poruszał po świecie, a dopiero jak wybierze zbudujemy mu schody, aby nauczył się potrzebnych umiejętności. Zwłaszcza, że mógłby bez nich się zabić. 

Dobra perspektywa?

Załóżcie różowe okulary, bo drobna zmiana perspektywy, a Ziemia z okrągłej, robi się płaska. Wolność!

Tagi

Stworzone przez allblue.pl