PL   |   EN

10, 500 czy 700?

10, 500 czy 700?
Przez polski parlament przechodzi w burzliwej atmosferze ustawa, która ma znieść zasadę 10H wobec elektrowni wiatrowych. Jej uchwalenie będzie oznaczało uwolnienie znacznej części kraju spod moratorium budowy wiatraków, jaką jest zasada 10H. O to, jaka to będzie część kraju, toczy się dyskusja związana z odległości wiatraków 500 lub 700 metrów od budynków mieszkalnych. Czy to oznacza, że wiatraki nie będą miały innych ograniczeń?

Pytanie o dodatkowe ograniczenia dla budowy wiatraków jest zasadne, bo już pojawiają się obawy różnych środowisk, czy np. budowa wiatraków nie będzie zagrażała polskim lasom? Myślę, że jako Fundacja Instytut na rzecz Ekorozwoju mamy wiedzę, która upoważnia nas do odpowiedzi na niektóre z tych pytań i zażegnanie pewnych mitów związanych z budową wiatraków. Wykonywaliśmy już ponad 15 lat temu analizy potencjału wykorzystania OZE w Polsce. Wiemy, że wiatraki nie będą mogły stać wszędzie, o ile tylko będą stały dalej niż 500 lub 700 metrów od budynków mieszkalnych.

Kiedy mniej więcej w 2008 roku okazywało się, że to właśnie elektrownie wiatrowe są największym potencjalnym producentem energetyki wiatrowej dla Polski i mogą zapewnić nawet ponad 80% jej zapotrzebowania na energię elektryczną, oceniano m.in. dostępność terenu pod budowę tego typu elektrowni. Analizując tę dostępność zakładano pewne minimalne odległości od terenów, gdzie wiatraków na pewno stawiać się nie powinno. Takimi terenami były obszary zabudowane, obszary chronione (te chronione ściśle i krajobrazowo) oraz właśnie tereny leśne.

Nie wierzcie zatem nikomu, kto będzie Was próbował przekonywać, że budowa znacznie większej niż dziś liczby wiatraków energetycznych w Polsce będzie groziła zagładą polskim lasom. Nikt nigdy nie zakładał, że wiatraki będą stawiane na terenach leśnych, a jedynie na terenach rolnych. Warto dodać, że póki co to wszelkie plany budowy nowych elektrowni jądrowych, fabryk samochodów elektrycznych czy nowych okrywek węgla brunatnego, albo kanałów wodnych planują (Ba! Nawet realizują!) likwidację większych obszarów lasów, niż nowe farmy wiatrowe.  

Na drodze realizacji nowych wiatraków energetycznych w Polsce stoi jeszcze zapewne dużo problemów, poza odległością od domów mieszkalnych. Ot, choćby zdolności do bieżącego wykorzystania lub magazynowana energii elektrycznej wytworzonej przez wiatraki, ale nie mającej pokrycia z bezpośrednim zużyciu w trakcie szczególnie wietrznych dni, jakie przytrafiły się nam tej wiosny.

Pierwszy rekord energii produkowanej z wiatru w tym roku padł 4 stycznia 2023 – 7600 MW mocy chwilowej. Potem rekordowy był 1 lutego 7677 MW, a następnie dwa razy w ciągu jednego dnia rekord został pobity 22 lutego, 7833 MW o 22 wieczorem i 7872 MW o 2 w nocy. Blisko rekordu było także 21 lutego, kiedy to wiatraki wykręciły 7724 MW. Fajne były to rekordy, ale jeszcze w święta Bożego Narodzenia 2022 moc produkcji energii z wiatraków była administracyjnie ograniczania, bo nie było co z nią zrobić. Podczas bicia tegorocznych rekordów nie zarządzono jednak wstrzymania produkcji energii z wiatru, tylko znaczna jej część została eksportowana za granicę.

Co nam zatem po takiej wiatrowej energii? Może lepiej spytać co mogłoby z niej być? Jest kraj na świecie, który produkuje bardzo dużo energii wiatrowej i nie słychać, aby miał z tym problemy. To Dania – ma ona blisko 50% udział energii z wiatru w produkcji prądu w ciągu roku (47% w 2019 roku). Fakt, Dania położona jest w takim miejscu Europy, że bardzo dobrze rozprowadza się z niej energię do dużych krajów sąsiednich: Niemiec, Szwecji, Norwegii. Powoduje to, że ewentualne nadwyżki energii są dość łatwo eksportowane poza lokalny duński system energetyczny.

Duńczycy dbają jednak o to, aby duża ilość energii elektrycznej była w okresie silnego wiatru dobrze wykorzystana – do tego potrzebne są im różnego rodzaju nowe urządzenia elektryczne w domach obywateli: grzejniki do wody, pompy ciepła, samochody elektryczne. Natomiast na przemysłową skalę w Danii będą powstawać elektrolizery. To właśnie w elektrolizerach, czyli instalacjach wytarzania wodoru z energii elektrycznej upatruje się możliwości jeszcze większej produkcji energii z wiatru. W Danii już działa jeden taki pilotażowy elektrolizer (od ponad 3 lat!). Ponadto funkcjonują co najmniej 3 i budowane są nowe magazyny energii – w przypadku Danii złożone z baterii elektrochemicznych. Dzięki nim nadwyżka energii z wiatru będzie przechwytywana i kierowana z powrotem do sieci w okresach mniejszego wiatru.

Dania i inne kraje na świecie, które mają prawie 100% produkcję energii z odnawialnych źródeł, tj. Urugwaj, Kostaryka, Szkocja, może nie są największe na świecie, ale każdy większy kraj składa się z mniejszych ojczyzn. Jeśli mogą mali, to mogą też i duzi. Także niezależnie czy 10, czy 50, czy 700 – każdy może 100% OZE.

Tagi

Stworzone przez allblue.pl