PL   |   EN

Erozja państwa to erozja przyrody

Erozja państwa to erozja przyrody
Silne państwo i sprawne państwo – takimi szczytnymi hasłami przerzucali się nasi politycy w wyborach jeszcze kilka lat temu. Dziś zostało z tego kilka złotych dorzucanych ludziom po kieszeniach. Jedną z miar siły i sprawności państwa jest zaufanie ludzi do jego usług publicznych. Jak wskazują liczne raporty – te usługi są w odwrocie. Należą do nich także usługi świadczone przez środowisko.

Usługi publiczne

Emerytury

Gdyby nie migranci z innych krajów świata, w tym ostatnio głównie z Ukrainy, już dawno zawaliłby się nasz system emerytalny. Osoby przebywające na emeryturze już dawno przestałyby dostawać emerytury, a przynajmniej emerytury tak wysokie jak dziś. System emerytalny jest usługą publiczną, którą świadczy nam państwo po to, abyśmy w okresie, kiedy siły życiowe powoli nas opuszczają, nie byli zmuszeni do ciągłej pracy. W tym systemie osoby pracujące płacą składki emerytalne, a osoby nie pracujące otrzymują z tych składek emerytury. Od lat osób płacących składki urodzonych w Polsce jest coraz mniej, bo od lat maleje dzietność Polaków [pisałem też o tym!]. Tym samym 1,1 mln uchodźców, którzy płacą składki w Polsce pozwala utrzymać ten system. Mimo 15 lat prób państwu nie udało się przekonać Polaków do innych publicznych form oszczędzania na emeryturę – OFE rozebrano, a PPK zbiera tego cierpkie owoce – niewielu chce w tym programie uczestniczyć. Zapewne dlatego Polacy wolą posiadać np. nieruchomości, niż płacić składki emerytalne. To forma ucieczki od słabej jakości usługi publicznej.

Edukacja szkolna

Gdyby nie samozaparcie nauczycieli oraz liczna rzesza dorabiających do emerytury starych nauczycieli zapewne zawaliłby się już dawno także nasz system oświaty. Od wielu lat nauczyciele nie dostają podwyżek wynagrodzeń w wysokości choćby równoważącej wzrost cen w gospodarce, czyli inflację. Średnia pensja nauczyciela wyniesie niedługo nie średnią krajową, ale co najwyżej wysokość minimalnego wynagrodzenia. Wydaje się, że Państwo oczekuje, iż płace nauczycieli utrzymają samorządy z własnych budżetów, ale jednocześnie od kilku lat obniżające się podatki wpłynęły na znaczny spadek wielkości budżetów samorządów i tym samym erozję ich możliwości płacenia nauczycielom więcej. Także od kilku lat dochodzą coraz to nowe wymagania nakładane na nauczycieli w ich pracy przez różne instytucje Państwowe. W związku z tym nauczyciele strajkowali, ale zostali zignorowani. Zatem albo odchodzą z pracy, albo dorabiają, np. dając korepetycje. To kolejna forma ucieczki od słabej jakości usługi publicznej, podobnie jak coraz liczniejsze zapisywanie dzieci do szkół prywatnych.

Służba zdrowia

W służbie zdrowia nie jest lepiej. Najlepszym obrazem słabej jakości usług jest najprostsza próba udania się do lekarza z grypą czy przeziębieniem. Najpewniejszym sposobem dostania się na ten same dzień do lekarza w mojej przychodni jest zapis osobisty, co oznacza stanie w kolejce do okienka z zapisami od ok. 6 lub 7 rano. Zadanie nie łatwe dla zdrowego, a co dopiero dla chorego, nie mówiąc już o perspektywie przenoszenia choroby drogą kropelkową. Natomiast jak dość powszechnie wiadomo dostanie się w Polsce do lekarza specjalisty w ramach usług publicznych graniczy z cudem. Może trochę przesadzam, ale z niektórymi schorzeniami nie można czekać kilku miesięcy na konsultację lub zabieg, ale tyle wynoszą aktualnie kolejki. Nic dziwnego, że wiele osób ze sprawami pilnymi udaje się na oddziały ratunkowe, które też są przepełnione. W takim razie wykupujemy prywatne pakiety medyczne lub idziemy do lekarza po znajomości. Kolejne objawy bezsilności i słabości naszego państwa oraz jego usług.

Usługi ekosystemów

Nie co inaczej jest w sferze środowiska, choć skutki tej słabości są nieco inne. Usługi świadczone przez przyrodę mają to do siebie, że mogą być świadczone za darmo. A jeśli tak, to przy dużej liczbie chętnych na te usługi może się okazać, że zużycie zasobów naturalnych służących do świadczenia danej usługi jest zbyt wielkie, aby ją dalej świadczyć. Usługa po prostu znika i żaden prywatny przedsiębiorca może jej nam już nie zapewnić. Warunki środowiska mogą ulec bowiem na tyle dużej zmianie, że nie odbudujemy za żadne pieniądze świata świadczonej wcześniej usługi przez środowisko. Dlatego silne lub sprawne państwo powinno w sposób skuteczny zapewnić ochronę tych zasobów naturalnych, które mogą ulec nadmiernemu zużyciu lub całkowitej zagładzie. Z tego właśnie powodu obejmuje się ochroną wybrane gatunki zwierząt i roślin, ustanawia całe obszary parkami narodowymi lub innymi formami ochrony, ale także nakłada limity na pozyskanie drewna w lasach, połów ryb w morzach czy wydobycie węgla z kopalni lub wód pitych spod ziemi lub z rzeki. Ustanawia się także normy hałasu, zanieczyszczeń powietrza lub wody.

Lasy

Przykładem jednej z usług środowiskowych, która w ostatnich latach po prostu znika są lasy. W Polsce 75% powierzchni lasów jest administrowane przez państwo – zarządza nimi spółka Lasy Państwowe. W ciągu ostatnich 16 lat pozyskanie drewna w lasach państwowych wzrosło o 45%. Jak szacuje Pracownia na rzecz Wszystkich Istot pozyskanie drewna przekracza już obecnie przyrost drewna w istniejących lasach. Drewno w coraz większym stopniu pozyskiwane jest także z nadleśnictw, w których występują drzewostany stare – cenne ze względów przyrodniczych, ale wciąż nie objęte ochroną prawną, albo i nawet nią objęte, jak w Puszczy Białowieskiej. Na pewno jednak zyski z pozyskania drewna nie wspierają działalności w zakresie ochrony przyrody, która sprzyja zrównoważonej gospodarce leśnej. W tym samym czasie, w którym nastąpił wzrost pozyskania drewna oraz wzrost zysków, łączne nakłady spółki Lasy Państwowe na ochronę przyrody spadły. Odpowiedzią na takie działania mogłoby być zakładanie prywatnych rezerwatów przyrody lub lasów o znaczeniu przyrodniczym – otóż i takie usługi są w Polsce.

Woda

Innym obszarem niegospodarności słabego państwa są zasoby wodne. Najbardziej spektakularnym przykładem tego zjawiska był zeszłoroczny kryzys jakości wody w Odrze, w wyniku którego pojawiła się w niej złota alga, zasolenie, brak tlenu , masowy pomór ryb i ogólnie katastrofa ekologiczna. Służby państwowe długo poszukiwały winnego tej katastrofy, ale nie znalazły. Może dlatego, że winna zamieszaniu jest wysoce niedoskonała usługa publiczna w postaci ochrony zasobów wodnych. Od wielu bowiem lat dorzecze Odry nie jest utrzymywane w stanie zrównoważonego dopływu i odpływu wód. Dorzecze Odry jest drenowane, przez potrzeby rolnictwa, przemysłu, a koniec końców do deficytu wody dokładają się zmiany klimatu. Te same, które podczas suszy w 2019 roku wywołały ograniczenia za opatrzeniu w wodę w kilkuset przedsiębiorstwach wodociągowych w Polsce. Dołóżmy do tego deficyty w zakresie usług kanalizacyjnych i oczyszczania ścieków, których mimo już prawie 20-letniego zasilania w fundusze unijne wciąż nie załataliśmy. Koniec końców, aby się czegoś napić będziemy musieli sami nałapać sobie deszczówki. To działanie też jest słuszne, ale powinno dopełniać dobrą usługę publiczną, a nie ją zastępować, bo wtedy nie jest niczym innym jak ucieczką w prywatyzację od niesprawnej usługi publicznej.

Węgiel

Węgiel, zarówno kamienny jak i brunatny, są zasobami nieodnawialnymi. Nikt nie zna technologii, która mogłaby raz zużytą bryłę węgla wytworzyć za pomocą maszyny lub w korzystnym energetycznie, czyli przynoszącym zysk energetyczny, procesie chemicznym. Węgiel jaki znamy może powstać jedynie w procesie naturalnym trwającym miliony lat. Wydobywany dziś węgiel powstał wtedy, kiedy człowieka jeszcze nie było na Ziemi. Skuteczną usługa publiczną powinien być zakaz jego wydobycia, albo jego wydobycia w takiej ilości, jaka nie będzie szkodziła naszemu zdrowiu i życiu. Jednak gdzieś w XIX wieku postanowiliśmy zużywać ten surowiec, nie zdając sobie w pełni sprawy z odległych w czasie skutków tego procesu. W dodatku zaczęliśmy go używać masowo, choć już pod koniec XIX wieku nauka – ustami Svante Arheniusa – wskazała, że mogą być z tego kłopoty. Dziś są organizacje, które chcą zakaz wydobycia węgla przywrócić, ale nasza gospodarka uzależniła się od niego, bo w prosty sposób daje dużo energii. To uzależnienie od węgla wywołuje ciągły nań popyt, choć jego wydobycie jest coraz droższe – na tyle, że węgiel w istocie na rynku pojawia się w cenach dumpingowych, a państwo dopłaca do jego wydobycia ze wspólnego budżetu. Mimo to, to samo państwo blokuje rozwój w kraju technologii, np. elektrowni wiatrowych lub słonecznych - w tym także z magazynami energii, które mogłyby nas od zbyt dużego zużycia węgla uwolnić. Myślę, że już niedługo zaczniemy uciekać w przestrzeń prywatną także z produkcją energii, bo niedoskonała usługa państwowa doprowadziła do tego, że zużyliśmy zasoby nieodnawialne, które jej produkcji służyły. Tak naprawdę z każdą kolejną indywidualną instalacją fotowoltaiczną już ta ucieczka od publicznej usługi energetycznej trwa. Czekamy tylko na pierwszych, którzy będą w stanie skutecznie odłączyć się od sieci elektroenergetycznych, zamiast być odłączanymi przez zarządców sieci zdalnie.

Wakacje

Nie widać jeźdźca na białym koniu, który chciałby te usługi publiczne na serio ratować. Wolimy okładać się pod głowach kalumniami na temat uchodźców, ale prawdziwe problemy są zamiatane pod dywan. Usługa publiczna w postaci myślenia i planowania strategicznego też kuleje. Miłej zabawy na wakacjach. Tych też szybko ubywa. 

Tagi

Stworzone przez allblue.pl