Zabawa w głuchy telefon jest relatywnie dobrze znana, zwłaszcza tym co w młodości chodzili do przedszkola lub szkolnej zerówki. Polega ona na tym, że jej uczestnicy ustawiają się w kolejce lub kręgu. Osoba wyznaczona jako pierwsza wymawia do sąsiadującej z nią osoby słowo lub zdanie „na ucho”, czyli po cichu tak, aby nikt inny go nie usłyszał. Osoba słuchająca następnie przekazuje przesyłaną wiadomość w ten sam sposób dalej kolejnej osobie, a ta kolejnej i tak do końca kolejki lub do ostatniej osoby w kręgu. Na końcu ostatnia osoba wypowiada na głos usłyszaną wiadomość, którą porównuje się z wersją osoby, która zaczęła rundę. Czasem bywa śmiesznie, gdy np. Europejski Zielony Ład na końcu ukazał się jako Elitarny Czerwony Zad.
Oddalenie
W Europie tak ukształtowany został krajobraz instytucji związanych z zarządzaniem, że cały ten system wydaje się stosunkowo skomplikowany, a przede wszystkim szalenie rozległy. Niektórzy nazywają go biurokracją i pewnie mają sporo racji, ale pozostańmy w temacie rozległości. Oto w Brukseli, Luksemburgu i Strasburgu znajdują się instytucje zarządzające Unią Europejską. Następnie od Lizbony i Aten przez Paryż i Berlin po Warszawę i Rygę znajdują się instytucje zarządzające poszczególnymi krajami. Ale to nie koniec, bo np. w Niemczech jest 16 krajów związkowych i każdy ma swój rząd. W Polsce podobnie mamy jeszcze 16 województw, które w wielu aspektach rządzą się same, np. rozdzielają samodzielnie znaczną część funduszy europejskich. Ale pod tą strukturą kryją się jeszcze samorządy lokalne, które w Polsce nazywają się powiatami oraz gminami. A nawet jeszcze niżej można spotkać struktury osiedlowe czy wiejskie. Dopiero na samym końcu znajduje się indywidualny obywatel.
To razem – żebym się nie pomylił – aż 6 lub 7 uczestników zabawy w głuchy telefon. To naprawdę wystarczy, aby zapewnić postronnym obserwatorom ubaw po pachy. Zwłaszcza, iż oni nie mają tak długiej linii telefonicznej. W Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej (USA) zarządzanie państwem prowadzone jest w podziale na 4 poziomy, więc obywatel jest już poziomem 5. W znacznie od Europy większych i ludniejszych Chinach zarządzanie realizowane jest za pomocą 4 lub 5 poziomów, a obywatel – jeśli można tak mówić o indywidualnym Chińczyku - jest 6. A można do tego dodać jeszcze fakt, iż w Europie mamy dodatkowy poziom oddalenia – wielość języków narodowych.
Wydaje mi się, że ten prosty współczynnik oddalenia Unii Europejskiej od poszczególnych obywateli i najniższych poziomów zarządzania lokalnego wystarczy, aby dziś wyjaśnić to co wydarzyło się z Europejskim Zielonym Ładem. Po prostu, po drodze sens jego wdrażania został całkowicie wypaczony przez kolejnych uczestników gry. To co Unia Europejska powiedziała jako „wyremontujmy ludziom domy”, ostatni uczestnik gry usłyszał jako „zabierzmy ludziom dach znad głowy”. Albo „produkujmy ekologiczne samochody” przekształciło się w „popsujmy ludziom humory”. I jeszcze „zatrzymajmy węgiel w glebie” zniekształciło się do „po trzech rolnik mocny w gębie”.
Okoliczności sprzyjające
W grze w głuchy telefon czasem pojawiają się okoliczności sprzyjające przekręcaniu oryginalnych słów w śmieszne potworki. Na przykład nad pokojem, w którym toczy się gra, ktoś postanowił wywiercić dziurę w ścianie wiertarką. Albo jeden z kolegów dostał kataru i ma zatkane ucho. Pech to pech, ale akurat Europejskiemu Zielonemu Ładowi się udało wstrzelić we właśnie taki pechowy czas. Założenia Europejskiego Zielonego Ładu zostały opublikowane w grudniu 2019 roku, więc czytelnicy domyślają się na pewno co było potem. Tak, katar, a właściwie COVID-19. Ludzie przymusowo zamknięci w domach, kwarantanny, ograniczone możliwości podróżowania po Europie i inne, raczej nieciekawe, atrakcje. Ochrona środowiska i klimatu przestała być dla większości obywateli UE priorytetem i w tym właśnie czasie - w roku 2020 - prowadzone były konsultacje publiczne większości propozycji w zakresie Europejskiego Zielonego Ładu. Jednak zamiast niego ludzi interesował raczej Fundusz Odbudowy i Odporności, zwany w Polsce pod skrótem KPO.
A kiedy wydawało się, że katar już mija i można na powrót dyskutować o ochronie środowiska oraz klimacie – przyszedł sąsiad z wiertarką – Rosja zaatakowała Ukrainę i ten stan sąsiedztwa Unii Europejskiej z aktywną wojną na wielką skalę trwa do dziś. Nieumiejętne obchodzenie się sąsiadów z wiertarkami ma swoje skutki – ot, np. skacze nam ciśnienie. W Europie pojawiło się takie skaczące ciśnienie w postaci szybko rosnących cen paliw. Odwróciło to oczy ludzi od ochrony środowiska, bo póki wszyscy używamy paliw kopalnych, to jednak dobrze, aby ich ceny były na umiarkowanym poziomie.
Jednak nie wolno zapominać, że niejeden z graczy w głuchy telefon czasem miewa poczucie humoru i dodaje coś od siebie, aby było jeszcze weselej. Dzieje się tak zwłaszcza wtedy, jak wszyscy dobrze zrozumieli już reguły całej gry i jak to wśród ludzi – jedni kręcą, a drudzy starają się odkręcić nieporozumienia. Niestety tuż przed wybuchem wojny w Ukrainie toczyła się dyskusja o tym, że rozwiązania związane z Europejskim Zielonym ładem mogą podnieść ceny paliw kopalnych ponad miarę, a potem to się właśnie stało, choć główną przyczyną wzrostu cen była wojna. Jednak niektórzy posiadacze dobrego humoru zwrócili uwagę na to, że pal licho przyczynę, wysokie ceny paliw są złe, a więc Europejski Zielony Ład też taki jest, bo te ceny podniesie. A zatem jednak wszystko jedno, że intencje EZŁ są dobre dla ludzkości, trzeba ratować przede wszystkim siebie.
I nie dość, że w wyniku wiercenia wiertarką wzrosło ciśnienie, to teraz jeszcze wywołało spadek nastroju. Dotyczy on głównie rolników, którym – poniekąd słusznie – doskwiera spadek cen płodów rolnych. W sumie można się było tego załamania na rynku spodziewać, bo wyższe ceny z okresu pandemii COVID-19 musiały się kiedyś skończyć, a nawet sami o tym marzyliśmy. Jednak w całym tym zamieszaniu z wojną i pandemią faktycznie zapomniano o tym, że w rolnictwie muszą dobrze działać mechanizmy regulujące niesprawności rynkowe wynikające z sezonowości produkcji, np. skup prewencyjny, dopłaty, tanie kredyty i inne, które powodują, że rolnik ma za co żyć, a jeszcze i posieje każdego roku coś nowego. Myślę, że rolnicy bardzo się zdziwili, że zamiast takiego sprawnego działania wyrównującego ich straty w obliczu kryzysu cenowego, otrzymali ofertę ugorowania i obniżenia poziomu użytkowania pestycydów. Głuchy telefon?
Chwileczkę, już łączę…
Przypominam, że to jest felieton o Europejskim Zielonym Ładzie. Może już zapomnieliście, bo faktycznie od 2021 roku do końca 2023 roku trwały intensywne prace nad uchwalaniem EZŁ przez Unię Europejską, ale…kogo to w istocie obchodziło? Pandemia i wojna brutalnie sprowadziły nas na Ziemię, jednak nie na cały glob, na którym zmiana klimatu jest ważna, ale na glebę pod naszymi stopami, na której być może zaraz wybuchną bomby. Niestety Maslow ze swoją piramidą potrzeb miał rację. Najpierw życie, potem środowisko. Jak mamy naprawiać środowisko, skoro własne życie jest zagrożone? A przecież nie buduje się domu od dachu – tak jak zaczynać głuchy telefon od odłożenia słuchawki na miejsce. Pomyłka proszę Pani.
Kup książkę
Jeszcze więcej felitonów i rysunków Wojciecha Szymalskiego w książce "Klimatyczny pamiętnik pandemii". Możesz ją kupić [>>ZOBACZ].