PL   |   EN

Jak zielona polityka klimatyczna może stać się koszmarem Putina?

Jak zielona polityka klimatyczna może stać się koszmarem Putina?
źródło : pixabay.com
Zobowiązanie państw członkowskich G7 oraz UE do zmniejszenia popytu na ropę w ciągu najbliższych dwóch dekad zachęciłoby światowych producentów do zalania rynku tanią ropą i ograniczenia finansowania reżimu Władimira Putina, piszą Robert Jeszke i Jan Witajewski-Baltvilks.

Rosyjska inwazja na Ukrainę spowodowała, że światowe ceny ropy i gazu wzrosły jeszcze bardziej niż w 2021 roku z powodu rosyjskich ograniczeń eksportowych. Wielu ekspertów uważa, że dalsze sankcje wobec Rosji, w tym stopniowa izolacja Rosji w sferze światowego handlu, utrzymałyby wysokie ceny ropy i gazu w perspektywie średnioterminowej.

Jak na ironię, wysokie ceny światowe sugerują, że wiele krajów azjatyckich jest bardziej skłonnych do zakupu ropy Putina, zwłaszcza jeśli jest ona oferowana po niższej cenie. Jeśli tak się stanie, dochody Putina z ropy pozostaną wysokie, a sankcje państw G7 nie osiągną swojego głównego celu.

Ryzyka tego można uniknąć, jeśli sankcje zostaną uzupełnione zdecydowaną polityką klimatyczną.

Zdolność polityki klimatycznej do wpływania na rynek ropy naftowej i ceny ropy ilustruje tzw. zielony paradoks. Zielony paradoks to hipotetyczny scenariusz, w którym zapowiedź sztywnej polityki klimatycznej staje się sygnałem dla producentów ropy, że popyt na ropę wkrótce się skończy, motywując ich do jak najszybszej sprzedaży.

Zalewanie rynku ropą naftową obniża jej cenę i zachęca konsumentów do większego korzystania. Gdyby tak się stało, emisje wzrosłyby, czyniąc politykę klimatyczną nieskuteczną. Zielony paradoks jest szczególnie istotny w kontekście rynków ropy naftowej, ale mechanizmy paradoksu mogą dotyczyć również gazu ziemnego i węgla.

Do niedawna zielony paradoks był problemem dla ekonomistów zajmujących się zmianami klimatycznymi, ale najbardziej zaniepokojonym jest Władimir Putin. Zielony paradoks może przekształcić radykalną politykę klimatyczną w broń przeciwko reżimowi Putina. Jest to szczególnie ważne, ponieważ Rosja, drugi co do wielkości światowy producent gazu i trzeci co do wielkości producent ropy naftowej, obecnie używa paliw kopalnych jako broni przeciwko Zachodowi w celu pacyfikacji.

Jasne i wiarygodne zobowiązanie największych gospodarek świata do zmniejszenia o połowę zużycia ropy w ciągu najbliższych dwóch dekad byłoby wyraźnym sygnałem dla wszystkich producentów ropy, że ich zasoby wkrótce stracą na wartości. Żaden producent o niskich kosztach wydobycia nie zachowa swoich rezerw na przyszłość – będzie próbował pompować swoją ropę na rynek tak długo, jak długo ona istnieje.

Tania ropa z Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonych Emiratów Arabskich przynajmniej częściowo wyprze droższy produkt z Rosji, Wenezueli i Iranu. Nawet jeśli to wypieranie nie zostanie zakończone, niska cena ropy sprawi, że dochody z ropy naftowej tych krajów staną się znikome. W Rosji, gdzie renty za ropę stanowią ponad 9% PKB kraju (36% dochodów sektora publicznego), nieuchronnie skomplikuje to krajobraz finansowy reżimu.

Czy powinniśmy się martwić drugą częścią zielonego paradoksu? Oczywiście, że powinniśmy. Teoretycznie niskie ceny paliw kopalnych będą zachęcać do konsumpcji paliw kopalnych – jeśli nie w G7, to w innych regionach świata – co doprowadzi do wyższego zużycia, większej emisji i przyspieszenia globalnego ocieplenia.

Ryzyko to nie zmaterializuje się, jeśli zobowiązanie państw członkowskich G7 do ograniczenia zużycia ropy naftowej będzie wiarygodne, nagłe i szybkie oraz jeśli będą mu towarzyszyć ogromne inwestycje w rozwój technologii niskoemisyjnych i ich transfer do krajów słabiej rozwiniętych.

Spadająca cena pojazdów elektrycznych sprawia, że cięcie ropy po raz pierwszy jest wiarygodne. Musimy uzupełnić go wiarygodnym zobowiązaniem do przyjęcia rynkowych środków polityki klimatycznej, takich jak handel uprawnieniami do emisji i podatki od emisji dwutlenku węgla, aby zasygnalizować sektorowi prywatnemu w ramach G7, że inwestycje w technologie ropochłonne będą nieopłacalne nawet wtedy, gdy cena ropy jest niska.

Ponadto zaangażowanie w politykę klimatyczną będzie stanowić bodziec dla inwestycji sektora prywatnego w dalszy rozwój tanich i niskoemisyjnych technologii. Spadek popytu musi być nagły i szybki, aby zagwarantować, że regiony spoza G7+UE nie będą miały czasu na dostosowanie popytu w górę w odpowiedzi na spadające ceny ropy.

Natomiast, gdyby zobowiązanie miało wprowadzić zmiany dopiero w odległej przyszłości, inne regiony zainwestowałyby w technologie wysokoemisyjne, które już przewidują niską cenę. Wreszcie, wsparcie dla rozwoju technologii niskoemisyjnych gwarantuje, że technologie ropochłonne staną się mniej konkurencyjne we wszystkich regionach świata w perspektywie długoterminowej.

Zapewni to, że w dłuższej perspektywie firmy i konsumenci spoza koalicji G7+UE również zmniejszą popyt na ropę.

Polityka ta musi być również skoordynowana, tak aby każda gospodarka G7+UE w pełni się zaangażowała. Poszczególne kraje mogą mieć silną pokusę opuszczenia koalicji w celu skorzystania z niskich cen ropy, co zagroziłoby całemu planowi. Każda ekonomia ma znaczenie.

Jeśli jedna gospodarka będzie nadal inwestować we wdrażanie technologii ropochłonnych, będzie to sygnał dla firm na całym świecie, że rynek tych technologii wciąż ma przyszłość. Zamiast przekierowywać swoje wysiłki badawczo-rozwojowe w kierunku niskoemisyjnych alternatyw, firmy nadal napędzałyby rozwój technologii wysokoemisyjnych. To zwiększyłoby popyt na ropę naftową i związane z nią emisje w dłuższej perspektywie.

Zamiast tego, jeśli wszystkie główne gospodarki zaangażują się w technologie niskoemisyjne, ich postęp przyspieszy, ich koszty spadną szybciej, a transformacja będzie mniej bolesna dla gospodarki światowej.

Należy podkreślić, że mamy już rozsądne podstawy do współpracy w zakresie globalnej polityki klimatycznej. Współpraca może być realizowana na mocy art. 6 porozumienia paryskiego. Przyspieszenie wdrażania odpowiednich mechanizmów międzynarodowych umożliwi szersze włączenie przedsiębiorstw i transfer technologii niskoemisyjnych do krajów słabiej rozwiniętych, chroniąc tym samym przed zagrożeniami związanymi ze zwiększonym zużyciem ropy.

Przyspieszone odejście od ropy naftowej pociągnie za sobą koszty ekonomiczne dla sektora prywatnego i publicznego. Większość technologii niskoemisyjnych, takich jak samochody elektryczne, jest nadal droższa niż alternatywy wymagające dużej ilości oleju. Budowa infrastruktury, takiej jak sieć szybkich pociągów, które mogłyby zastąpić podróże lotnicze, oraz wsparcie inwestycji w badania i rozwój oraz transfer technologii będą kosztowne.

Jednak niektóre z tych kosztów można pokryć z taryf naftowych i dochodów z podatków od emisji dwutlenku węgla. Ponadto, jak argumentujemy powyżej, wielkość tych kosztów może zostać zminimalizowana, jeśli polityka będzie koordynowana między członkami G7.


Dr Jan Witajewski-Baltvilks jest ekspertem Centrum Analiz Klimatyczno-Energetycznych (CAKE) przy Narodowym Centrum Zarządzania Emisjami (KOBiZE). Robert Jeszke jest szefem działu strategii, analiz i aukcji w CAKE.

Źródło: euractiv.com

Stworzone przez allblue.pl